poniedziałek, 13 maja 2013

Sypki puder matujący Manhattan - recenzja.

Właściwie to powinnam poświęcać swój czas na naukę prawa konstytucyjnego, ale... to może poczekać. Dziś kilka słów o pudrze sypkim matującym "Manhattan Soft Mat Loose Powder", który wpadł w moje ręce jakiś czas temu, kiedy po drodze było mi do Natury po mój ulubiony puder z Essence. Jak się sprawdza? O tym niżej...


Co mówi nam producent?
Przeznaczony dla każdego typu cery, idealny dla skóry mieszanej z problemami. Nadaje cerze matowy wygląd. Nie drażniący zapach. Aksamitny puszek ułatwia równomierne nanoszenie pudru. Duża gama kolorów. Przetestowany dermatologicznie.

Cena: 
Za 20g musimy zapłacić około 30 zł.

Moja opinia:
Mój odcień to "Natural 1", czyli najjaśniejszy z gamy. Ma żółtawy kolor, żadnych różowych tonów. Czy się u mnie sprawdza? Myślę, że tak. Lubię ten puder za to, że na dosyć długi czas matuje moją cerę (nie obejdzie się jednak bez poprawek w ciągu dnia), ładnie wtapia się w skórę. Spełnia swoje zadanie. Byłby ideałem gdyby nie dwie rzeczy, które mnie strasz denerwują, a mianowicie: za duże otwory, przez które puder notorycznie wysypuje się w ogromnych ilościach! (patrz zdj niżej), oraz fakt, że strasznie, ale to strasznie pyli. Kiedy wykonuję makijaż moja toaletka jest cała w tym pudrze... Puszek, który jest dołączony leży w szufladzie nie używany bo zdecydowanie stawiam na pędzle jeśli chodzi o pudry sypkie.


Ogólna ocena:
Polecam ten produkt ze względu na jego działanie, radzi sobie z matowieniem cery, jest dosyć wydajny (jeśli oczywiście przez przypadek nie wysypie się na podłogę).

A jaki jest Wasz ulubiony puder? :)

1 komentarz:

  1. Ja póki co jestem na wykończeniu synergen'a ale średnio się sprawdza, kupiłam już transparentny i czekam aż dojdzie do mnie paczka ;)

    OdpowiedzUsuń